Tablica ogłoszeń

Jeśli za mną tęsknicie, w linkach można znaleźć moje pozostałe blogi. Nowsze i lepsze.

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!




Co mojego autorstwa chcielibyście przeczytać po zakończeniu szeptu?

sobota, 27 czerwca 2015

Szept 19 ~ Prawda dnia i nocy.

 I tak oto, jak z bicza szczelił, już 27 czerwca- sobota - tak, termin 19 rozdziału, a oto 19 rozdział zapraszam!

***

Stoję przed chłopakiem w kapturze i chociaż nie mam żadnego dowodu, wiem, że to Vincent. Nic dziwnego, że coś w nim zdawało się znajome. Po rozmowie z Victorią nie miałam już specjalnie żadnych wątpliwości.
-Na pewno musiał palnąć jakąś gafę albo mieć jakiś sekret. No proszę, Victoria, jesteś moją ostatnią deską ratunku. Nie rób mi tego - jęczałam do telefonu, prosząc o jakąkolwiek wskazówkę.
-Jest jedna rzecz.
-No?
-Bo widzisz...
-No? Wyduś to z siebie
-Vincent choruje na heterochronię - oznajmiła Victoria.
-Różnobarwność tęczówek? 
-Słyszałaś o tym?
-O chorobie tak, ale nie o tym, że Vincent na to choruje - odpowiedziałam, w duchu kwicząc z radości.
-To choroba dziedziczona genetycznie. I w rzeczywistości jego jedno oko jest zielone, a drugie brązowe, ale nie lubi o tym mówić, więc nosi brązowe soczewki, żeby nie wyróżniać się z tłumu.
-A więc to tak. Dzięki! Nie masz pojęcia jak bardzo mi właśnie pomogłaś.
-Aż tak?
-Aż tak. Dobra, to dzięki. Muszę kończyć, mam coś do załatwienia.
-O tej porze?
-Tak. Właśnie o tej porze.
-Tylko uważaj.
-Nie martw się, idę jedynie na spotkanie z diabłem - zaśmiałam się.
Teraz czekam tylko na odpowiedź. Dłuższą chwilę panuje cisza i zastanawiam się, czy będzie zaprzeczał, udawał, że to nie on, czy się przyzna? Bo szanse na to, że się pomyliłam są naprawdę niewielkie. Czytałam o tym i heterochronia jest rzadką chorobą. Toteż ile chłopaków w jednym mieście może ją mieć. Jednak słyszę tylko śmiech i przez chwilę zaczynam wątpić. Wreszcie chłopak sięga ręką do twarzy i zsuwa z niej szal.
-Jak się dowiedziałaś? - pyta z powagą, a jego oczy pozostają tak samo puste i zimne, jak dotychczas.
-Jestem po prostu genialna, czemu nie potrafisz tego zrozumieć?
-Jak się zorientowałaś? - powtarza.
-Podejrzewałam cię trochę od samego początku. Nawet jeśli za pierwszym razem zbytnio się nie odzywałeś, było w tobie coś, czego nie udało ci się ukryć - tłumaczę - Dodaj do tego fakt, że wiedziałeś dziwnie dużo, pojawiałeś się w najdziwniejszych sytuacjach i gdy usłyszałam od Victorii nieco o twojej przeszłości właściwie wiedziałam już, że jesteś półcieniem. Nie miałam jednak pojęcia o tym, że ty to ty, ale zadzwoniłam do Victorii i powiedziała mi o heterochronii. I to był ostatni gwóźdź.
-Czyli specjalnie się nie wysiliłaś. Chociaż... To już jakiś wyczyn jeśli udało ci się namówić Victorię do mówienia.
-No nie? Czyli jestem genialna.
-Co najwyżej uparta. To akurat w stu procentach.
-No cóż... Nie przeczę.
-Skromna, nie ma co...
-Victoria wie?
-O tym, że jestem półcieniem? Tak.
-Tak myślałam. A rodzina?
-Nie. Wie tylko Victoria.
-Rozumiem.
-To skoro już wiesz kim jestem, co zamierzasz?
-Jak to "co"? - dziwię się. - Skoro ty jesteś tajemniczym półcieniem to znaczy, że również wiesz kim ja jestem.
-To fakt. A to tylko dzięki twojej głupocie.
-Co masz na myśli?
-Nie przyszło ci do głowy, żeby ukryć twarz? Toteż nie powinno cię dziwić, że od samego początku wiedziałem. I nie tylko ja. W ten właśnie sposób ściągnęłaś na siebie kłopoty.
-Czyli miałam rację, sądząc, że coś wiesz. Cóż... Podejrzewam, że nie chciałeś mówić, bo w ten sposób byś się ujawnił, ale skoro już znam prawdę o tobie, może zechcesz mi wreszcie powiedzieć o wszystkim.
-Co chcesz wiedzieć?
-Nazwiska i adresy! - śmieję się. - A tak na poważnie... Może zaczniemy od dzisiejszej akcji.
-Ogon.
-Ogon?
-Ten kto nas śledził. Tak zwany "ogon.
-Ah. Racja.
-Masz jakieś podejrzenia?
-Nie... Nie pytałabym, gdybym wiedziała kto to był. Podejrzewam jedynie, że nie człowiek.
-Tu masz rację - przyznaje Vincent. - Ale zanim ci powiem...
-Co znowu?
-Powiedz mi, dlaczego zostałaś kontrahentką?
-Ah, więc o to chodzi... - śmieję się raz jeszcze. - To proste: żeby żyć.
-Nie rozumiem.
-Cztery... No, teraz już, cztery i pół roku temu miało miejsce pewne zdarzenie, o którym nikt się nigdy nie dowiedział. Tamtego dnia omal nie straciłam życia.
-Wypadek?
-Cóż... Nie wiem, czy mężczyznę z nożem można nazwać wypadkiem.
-Napad?
-Bo widzisz... Pochodzę z niedużego, spokojnego miasta - mówię - To nie tak, że nigdy wcześniej nie słyszałam o cieniach, ale u nas takie rzeczy były rzadko spotykane toteż czułam się dosyć bezpiecznie. Lubiłam noc i nie bałam się nocnych spacerów. Właściwie korzystałam z każdej okazji, by pospacerować w ciemności. Byłam wtedy bardzo, bardzo nieostrożna. Od jakiegoś czasu krążyły plotki o atakach na młode dziewczyny, więc nie było wątpliwości, że to tylko człowiek. "Dlaczego miałabym się bać człowieka" tak wtedy myślałam. Zresztą byłam przekonana, że mi się to nie przytrafi, a nawet gdyby to, że mogę sobie poradzić - tu urywam na chwilę i uśmiecham się. - I na myśleniu się skończyło... Wracałam w nocy od przyjaciółki. Weszłam w nieodpowiednią ciemną uliczkę, jak się okazało, tylko po to, by stanąć oko w oko z mężczyzną z nożem. Do dziś pamiętam... Te oczy. Puste oczy, w których widziałam jedynie swoje odbicie i koniec swojego zwykłego życia. Myślisz, że długo zastanawiałam się na odpowiedzią, gdy czyjś głos zaoferował mi ratunek w zamian za małą przysługę? W chwilę później mężczyzna zniknął i została po nim jedynie plama krwi, a ja zostałam kontrahentką.
-Wybrałaś ludzkie życie ponad zbawienie? - pyta Vincent, ale bez wątpienia słyszę w jego głosie kpinę.
Myślę, że nie ma się, co dziwić, jeśli sceptycznie podchodzi do wiary. Został pozbawiony wyboru. Przez własną matkę jest półcieniem. Został uznany grzesznikiem, chociaż nie zrobił nic złego.
-Nie miałam żadnej gwarancji, że istnieje życie po życiu. Za to teraz mam je na pewno, jako cień - dodaję, uśmiechając się zadziornie.
-Ale czy nie na tym opiera się wiara? Na tym, że nie ma dowodu, a jednak się wierzy?
-Oh... Religijny półcień. To ciekawe.
-Tylko teoretyzuje - mruczy Vincent.
-Cóż... Tak. Wybrałam ziemskie życie, które bardzo cenię, ale uświadomiłam sobie niestety dopiero, gdy byłam bliska utracenia go.
-To normalne.
-Tak. To ludzkie. Ale dlaczego chciałeś wiedzieć?
-...Tak po prostu.
-W sumie, każdy pewnie byłby ciekawy. Dobra to teraz przestań się wymigiwać i mów. 
-Tak, tak...
-Kto nas dzisiaj śledził?
-A jak myślisz? No strzelaj. Co ci przychodzi do głowy.
-Nie wiem...
-Spróbuj.
-Sebastian? Raczej nie...
-Nie. On akurat jest człowiekiem, tego możesz być pewna. Jakiś inny pomysł?
-Hm... Ale rozumiem, że znam tą osobę, tak?
-Tak.
-Ale ja nie znam za dużo ludzi... I nie mam zbytnio pomysłu. Może ktoś z naszego roku... No powiedz.
-Max.
-Max?
-Max. On jest kontrahentem tak jak ty.
-Dlaczego?
-Jego spytaj.
-Chodzi mi o to, dlaczego nas śledził.
-Ty go też śledziłaś.
-No tak! Ale ja mam powód.
-Skoro już o tym mowa, to nie był pierwszy raz jak za nim szłaś, nie?
-Nie. Za pierwszym razem spotkałam go przypadkowo na uczelni i wtedy też się zjawiłeś. Wtedy mnie właściwie uratowałeś, bo Umbra zaczęła szaleć... Za drugim też się niespodziewanie zjawiłeś, a on mi zwiał. Wiedziałeś... Prawda?
-To fakt. Wiedziałem. Ale dlaczego go śledziłaś?
-Właśnie przez Umbrę.
-Kim jest Umbra?
-Cieniem, z którym zawarłam kontrakt. Tak ją nazwałam, bo nie chciała o sobie nic powiedzieć. Mówiłam, że uratowała mnie w zamian za pewną przysługę. Umbra pragnie śmierci Maxa, chociaż nie wiem dlaczego. Szczerze mówiąc niespecjalnie mnie to obchodzi bo powiedziała, że jedyne, co muszę zrobić to stworzyć jej dogodną okazję, a zatem zbliżyć się do niego, gdzieś, gdzie nie będzie ludzi.
-Rozumiem. To ma sens.
-Czyli zorientował się, że mam go na celowniku. To trochę... niedobrze.
-Nie. Obserwowałem was i to nie wyglądało tak, jakby się zorientował - stwierdza Vincent. - Nie zdziwiłbym się jakby on też na ciebie polował z jakiegoś powodu.
-Tylko z jakiego?
-Też chciałbym wiedzieć.
-Mam pewne podejrzenia i zamierzam je sprawdzić. Musimy to dobrze rozegrać, zanim zrobi się bajzel.
-Musimy?
-A nie?
-My? My musimy? - pytam kpiąco. - To jest coś co muszę zrobić sama. Proszę nie mieszaj się do tego.
-Dlaczego nie przyjmiesz pomocy?
-Ponieważ to jest coś, co muszę zrobić za to, że wciąż żyję. To moja powinność i mój grzech.
-...W porządku tylko nie rób nic głupiego.
-A teraz powiedz mi, co wiesz o czarnym psie.
-Nie.
-Dlaczego?!
-Wyco... Eh. Czarny pies nie stanowi zagrożenia. Przynajmniej na razie.
-Ale chyba powinnam wiedzieć, kto to, żeby być przygotowaną, gdy to się zmieni - protestuję.
-Nie.
-Dlaczego? Do cholery jasnej!
-Nie krzycz.
-Więc dlaczego? - nie daję za wygraną.
-Ponieważ nie stanowi zagrożenia, dopóki nie wiesz, kim jest.
-Ale przecież nie pokażę, że wiem.
-Nie dasz rady tego ukryć. Czarny pies jest bardzo sprytny.
-Ale dlaczego nie mogę wiedzieć?
-Taki jest układ. Jeśli zajdzie taka potrzeba, dowiesz się. Na razie zostaw tą sprawę w spokoju. Rozumiesz?
-Nie podoba mi się to, ale... Niech będzie. Na razie. Zresztą tu akurat mam swoje podejrzenia.
-To dobrze.
-Ale powiedz mi jedną rzecz.
-No? Jaką?...
-Dlaczego mi pomagasz?  - Wzrusza ramionami. - Przecież ile zaoszczędziłbyś sobie kłopotów, gdybyś po prostu to zignorował.
-Na to pytanie odpowiem kiedy indziej - odpowiada i już odwraca się, żeby odejść.
-Vincent! Przestań uciekać i powiedz mi.
-Wiesz... Kiedyś nienawidziłem nocy. Ty zaś zdajesz się ją uwielbiać.

***

Szczerze mówiąc nie do końca mam zaplanowane, co dalej. W znacznej mierze plany pokrzyżował mi romans, za którym niektórzy głosowali chyba obiema rękami. Aczkolwiek coś wymyślę.Z grubsza jednak stwierdzam, że powoli będziemy zacieśniać akcję. To znaczy, jasne mogłabym pomyśleć i przeciągnąć to nieco może ponad 60, ale po co? I tak jeszcze trochę zanim dotrzemy do końca, chociaż kilka spraw już się wyjaśniło, wciąż jeszcze zostają 2 spore kwestie. Zresztą nawet, gdy cienie skoczą szeptać, moja kariera się nie kończy. Rozważam zrobienie kolejnego bloga po tym, mam kilka zaczętych historii. Opcje można znaleźć w ankiecie i głosować, co chciałoby się czytać. Osobiście polecam Legende Nigmet jak ktoś lubi te klimaty, zresztą to moja najświeższa historia. Wybór jednak należy do was.

3 komentarze:

  1. zaraz obiema rękami, tch, niepsrawda...
    co najwyzej obiema łapami :D
    O jaaaa, powiem Ci, że "wlazło",po prostu wlazło. mam nieco byc moze przegrzany mozg po happysadzie i wilkach (przypomina mi sie ze taknczylam makarene do 'baśki".... hmmm...) ale naprawde nie rozkminiałam jak to, że jak Vincent ma heterochromie (zdajde sie ze raz widzialam "n" zamiast "m" a jak sie nie mylę heterochroNia ma cos wspolnego z ewolucją... czy coś. ale nie dam se uciac pazura! takze sorry jak wprowadzam w błąd) i kombinowałam na rózne sposoby, co mu sie moze dziać, ze raz ma, raz nie i wierz mi albo nie NIE WPADŁAM na kontakty, chociaz samej zdarza mi sie ubierac czerwone szkłą :D kurwa, debil! I czytam i jak Viki mowi o tym, jak ukrywa roznobarwonosc to mialam autentyczne 'aaaaaaaaahaaaaa' jakbym poznala odpowiedz na egzystencjalne pytania dotyczace isnienia świata :d takze wlazło w choj. wgl przeszlam jak burza przez rozdzial, wuszukujac odpowiedz na pytania, racja, sporo sie wyjasnilo i mysle ze Vincy stworzy jakis team i zapoluje na maxa!a a przynajmniej trzymam kciuki ^^ sebcio odpada, hm, wiec co z tym "syriuszem", hmmmmmmmmm. Pisz! <3

    wpatrywalam sie w ankiete 15 minut, probujac sie zdecydowac nie co, bo wiadomo, ze chcemy wszystko, ale co pierwsze po szepcie (alee.... jak to koniec? jeszcze nie, jeszcze trwa! nie strrrresuj mnie!). po notce pod rozdzialem zaglosuje chyba na Nigmet, bo moje serce nalezy do fantasy. mhm.

    aa! mam jednak wolny łiken wiec mam nadzieje poogladac dalej grey mana i nadrobic blc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogło być i m, bo mi się ubzdurała cheterochromia i już nie mogłam się wyzbyć błędu.
      Przyszło mi do głowy, żeby mu świeciły tylko nocą albo coś, ale nie. Bo jak mam być szczera to nie od razu był to w zamyśle Vincent. Dopiero jakieś 3 rozdziały po pojawieniu się tajemniczego różnookiego pomyślałam, że tak będzie w sam raz >.< więc logiczne były kontakty. Dla mnie przynajmniej.
      Tak Vincy... tak.
      Ale "sebcio odpada, hm, wiec co z tym "syriuszem", hmmmmmmmmm. Pisz! <3" ale tu już chyba nie wiem, o co kaman, znaczy nie miałam tam żadnej postaci o tym imieniu wiec... nie wiem kogo tak mianowałaś.
      Nie no szept trwa, ale powyżej 40 nie będzie raczej rozdziałów. Dlatego chce wiedziec na co sie nastawić, w razie czego mogę powiedziec więcej na temat historii zeby bylo latwiej wybrac. Zresztą myślę, że kolejne historie też Ci się spodobają, są całkiem niezłe ^^ I wybór całkiem dobry. Kto nie marzył o królestwach księżniczkach i księciach :D Otóż tam poszłam w klasyke, zaczyna się banalnie, ot jak wszystkie inne, ale cała reszta już potem ma swoją oryginalną fabułę tak sądzę.
      Super bo na blc jesteśmy już w połowie drogi do debiutu Wilczego ghoula ^^

      Usuń
    2. mrrrrrr i can't wait!

      bo dla mnie kazdy czarny pieseł to bedzie syriusz :D kazdy blond elf legolas , a kazdy niebieskowlosy zbir - grimmjow :D sorry! :D

      Usuń

Kto patrzy, ten widzi