-No mów rzesz... – mówię do telefonu.
-Prawda jest taka, że ja i Vince wychowaliśmy się razem - pada w odpowiedzi i słyszę jak Victoria wzdycha ciężko.
-No, czyli mieszkaliście po sąsiedzku.
-Nie. Razem.
-Co razem?
-Razem mieszkaliśmy.
-Czyli to był taki dom
wielorodzinny, czy coś?
-Nie... Kurczę, nie
powinnam tego mówić.
-Oj no weź! – upieram się.
– Teraz już nie możesz się wycofać. Przecież nie przyznam się, że coś wiem.
-Tylko Vince z nami
mieszkał. W zasadzie od małego, więc byliśmy wychowani jak rodzeństwo. Stąd tak
dobrze się znamy.
-Ojej... Dlaczego...
-W jego domu było
nieciekawie. Jego tata pił, potem trafił do więzienia za jakieś oszustwa
podatkowe, a mama miała depresję. No, a że moja mama i jego tata są
rodzeństwem, to wzięliśmy go do siebie.
-Nie miałam pojęcia...
Jestem w ciężkim szoku.
I jakoś tak mi głupio. Nie przypuszczałam, że dowiem się czegoś takiego. Może i
Vincent nie miał źle, ale sama świadomość musiała być taka sobie. Teraz trochę
mu współczuję
-Oczywiście, że nie wiesz, bo
to była tajemnica. Nikt poza mną o tym nie wiedział. Teraz wiesz ty.
-I pomyśleć, że na
zdjęciu oboje wyglądaliście tak radośnie.
-Nie miał z nami źle. Tak sądzę.
Jest właściwie moim bratem. Po prostu.
-Ale sam fakt...
-Nie próbuj mu
współczuć. Zachowuj się jakby nigdy nic, a najlepiej zapomnij, co ci
powiedziałam. Jak będziesz uważać, co mówisz to on się zorientuje.
-Dobra – mruczę, wciąż
lekko przybita. – Nie dam po sobie poznać, że coś wiem.
-On naprawdę nie jest
zły. Potrafi czasem dopiec i często robi to specjalnie, ale naprawdę nie jest
zły. Jeśli poznasz go bliżej na pewno...
-Nie musisz nic
tłumaczyć. Dzięki, że mi powiedziałaś. Będę już kończyć, bo ktoś się do mnie
dobija. Pa.
Faktycznie, ledwo
kończę rozmowę z Victorią, mój telefon dzwoni. Patrzę na ekran i naciskam
zieloną słuchawkę.
-No, cześć mamo.
-W ogóle się już nie
odzywasz i nawet dodzwonić się nie mogę!
-Przepraszam, gadałam z
koleżanką.
-W takim razie w
porządku...
-W ogóle wiele się
ostatnio działo. Poznałam jeszcze więcej nowych ludzi. Chociaż nie wszyscy są
fajni. Ale nie narzekam.
-A uczysz się?
-Tak, mamo. Uczę się.
-I mam nadzieję, że nie
szlajasz się po nocach.
-...Nie mamo, nie
szlajam się po nocach.
-Ubierasz się ciepło?
-Tak. Ubieram się
ciepło.
-A co ty masz taki
głos?
-Nic... Cieszę się, że
dzwonisz – stwierdzam wreszcie. – Już nie mogę doczekać się świąt. Wreszcie się
zobaczymy.
-Wygląda na to, że te
studia dobrze ci zrobiły – śmieje się mama. – Ja też się za tobą stęskniłam
skarbie. Odliczam dni.
-Nom. Ja też, ale
jeszcze zostało trochę czasu.
-No dobrze słonko.
Przepraszam cię, ale muszę kończyć. Jestem w pracy. Chciałam tylko usłyszeć, co
u ciebie.
-W porządku. Ja muszę
jeszcze... Pouczyć się.
-Trzymaj się.
-No. Ty też.
Wreszcie zapada zmrok i
jak zawsze wymykam się z mieszkania. Po jakimś czasie błądzenia natykam się na
jakąś grupę. Dłuższą chwilę sterczę obserwując ich z dystansu. Nie wiem, jak
zapytać ich o czarnego psa. Jak powinnam zacząć rozmowę? Wciąż jest też szansa,
że to nie kontrahenci.
-Ej to ta dziewczyna z
kiedyś...
-Faktycznie.
Zauważają mnie,
rozwiewając moje wątpliwości. I to nawet ci sami, co poprzednio. Bez chwili
wahania podchodzę bliżej, a oni bacznie obserwują każdy mój ruch. Uśmiecham się
i unoszę dłonie do góry, dając do zrozumienia, że nie mam złych intencji.
-Czego chcesz?
-Przyszłam pogadać.
-Pogadać?
-No, właściwie,
chciałam o coś spytać.
-Niby dlaczego
mielibyśmy odpowiedzieć.
-Cóż... Informacja za
informację. Jeśli powiecie mi coś ciekawego, odwdzięczę się tym samym.
-Co takiego chcesz
wiedzieć.
-Kręci się po mieście
ktoś niebezpieczny?
-Wielu jest takich...
-Pytam poważnie. Ktoś
wyjątkowo niebezpieczny? – pytam. – Albo inaczej... Czy wiecie może coś o
osobie, która tworzy iluzję czarnego psa?
-To iluzja. Każdy
kontrahent może taką stworzyć...
-Lepiej będzie jeśli
zostawisz tą sprawę w spokoju – słyszę i ktoś wyłania się z mroku.
To ten sam chłopak,
którego spotkałam poprzednio, gdy natknęłam się na tą bandę. Na głowie ma
kaptur od kurtki, a szalik ma naciągnięty aż na nos. Nieco ciekawa,
podchodzę bliżej, żeby mu się przyjrzeć. Dopiero, gdy stoimy twarzą w twarz
dostrzegam coś niezwykłego. Jego oczy... Są różnego koloru. Jedno
ciemnobrązowe, a drugie zielone.
-Heterochromia – mówi cicho.
– Różnobarwność tęczówek.
-Łoł... To wygląda...
Super – przyznaję. – Twoje oczy są niesamowite.
-Dziwne.
-Nie dziwne –
protestuję. – Są przepiękne. – Chłopak mimowolnie parska śmiechem, widząc moje
zafascynowanie. – Mówię poważnie. Jak możesz twierdzić, że są dziwne.
-Wracając do rzeczy...
Pytałaś o iluzję czarnego psa.
-Tak. Wiesz coś?
-Tylko tyle, że lepiej
trzymać się od niego z daleka.
-Nie mogę. Muszę
dowiedzieć się kto to.
-Dlaczego?
-Bo raz go spotkałam –
odpowiadam. – Właściwie dwa razy. Raz w nocy i szczerze mówiąc nie wiem jak to
się stało, że wciąż żyję, a drugi raz pojawił się znienacka... Gdzieś... gdzie
byłam. Nie widziałam go wtedy, ale nie mam, co do tego wątpliwości. Ta żądza
krwi jest nie do opisania.
-...Nie wiem, kim jest,
ale jeśli znowu go spotkasz, radzę ci uciekać. Nie prowokuj losu i unikaj
miejsc, gdzie możesz go spotkać.
-Powiedz mi, co wiesz.
-Niewiele. Wiem tylko,
że wcześniej wybiera swoje ofiary. Obserwuje je, a potem... – Wymowny ruch ręką
w poprzek szyi, w zupełności wystarcza, by zobrazować mi, co dalej następuje.
-Ale to bez sensu...
-To nie kontrahent,
tylko półcień.
-Półcień? – dziwię się.
-Musiałaś o tym słyszeć
– stwierdza nieznajomy, a ja kiwam potakująco głową. – To półcień. One nie
jedzą, ale niewiele pozostaje z ofiar.
-Po co to robią?
-Po co? Nie wiem... Mało
które tak robią. Ten jeden prawdopodobnie... Traktuje to jak zabawę. Syci się
strachem swoich ofiar.
-To chore... W dodatku
kontrahentów... Nie, żeby masakrowanie ludzi było jakoś lepsze.
-Masz rację. To chore.
Dlatego trzymaj się z daleka, jeśli ci życie miłe.
Chłodny ton chłopaka i
przenikliwe spojrzenie dwubarwnych oczu, przyprawiają mnie o dreszcze. Zaczynam
odczuwać dziwny niepokój, zwłaszcza teraz, gdy udało mi się zdobyć jakieś
informacje. To przerażające, ale słowa nieznajomego utwierdzają mnie w
przekonaniu, że miałam rację. To nie był przypadek, że spotkałam czarnego psa.
Chcę odkryć jego tożsamość, ale obawiam się, że uda mi się to dopiero, gdy
wybije moja ostatnia godzina.
-Powiedziałeś, że
czarny pies obserwuje... Nawiązuje kontakt, czy obserwuje z daleka?
-Co ci to da?
-Jeśli jest blisko,
może...
-Może co? Jeśli
zorientuje się, że węszysz, skrócisz tylko swoje życie. Zresztą to może być
ktokolwiek.
-Odpowiedz na moje pytanie.
-Nie.
-To nie. Sama go znajdę.
-I co zrobisz? - kpi nieznajomy.
-Pokażę mu, że bardzo fatalnie dobierał sobie ofiarę - śmieję się.
Gdzieś we mnie kłębi się strach. Jak to się stało, że dałam się wciągnąć w ten syf? Chyba przyciągam kłopoty. Moje życie już raz pogrążyło się w chaosie, ale spodobało mi się tam. Zaprzyjaźniłam się z samotnością i oswoiłam noc. Nawet nie zauważyłam, gdy kolejna fala chaosu pochłonęła mnie doszczętnie. Nie ma już odwrotu, czuję to. Wpadłam w wir zdarzeń i możliwe, że nie mam wpływu na to, co będzie. To nic, bo chaos jest moim domem. Zapanuję nad nim, cokolwiek się wydarzy. Czarny pies stanie się moją ofiarą.
Dłonie zaciskam w pięści i mimowolnie uśmiecham się. Jestem w swoim żywiole. I czuję się doskonale, chociaż wiem, że nie ma odwrotu, że już się nie wywinę. Moje przeznaczenie mnie wzywa. Powietrze zdaje się wirować, ciężko się oddycha. Oto zaczyna się polowanie. Zwierzyna jest myśliwym, a myśliwy zwierzyną.
Tym razem nieco krócej. Skończyła mi się wena, z resztą nie miałam ani czasu, ani możliwości zbytnio na pisanie. Jak dobrze pójdzie to następny rozdział będzie po prostu ciut dłuższy.
***
Tym razem nieco krócej. Skończyła mi się wena, z resztą nie miałam ani czasu, ani możliwości zbytnio na pisanie. Jak dobrze pójdzie to następny rozdział będzie po prostu ciut dłuższy.
Trrrris, te Twoje zakończenia doprowadzą mnie kiedyś do osiwienia. Mowie o tym poprzednim, chociaz i dzisiaj czuje niedosyt! Ale chyba jestem na niego po prostu na szepcie skazana ^^ Zawsze mi bedzie mało, bo ja chciwe bydle jestem i nie ukrywam tego! Gość o brązowo-zielonych oczcah podbił moje serce. Wrzuć mnie w szept i daj mi go zaciągnąć w jakieś krzaki <3 No dobra, może jestem nieco niewyzyta, ale mialy byc rrrromanse a tu Vin co on okres mu sie spoznia? :P A i półcień. Wgl bombowa ta nazwa, półcień. Chciałabym kurna byc półcieniem. I się bawić <3 oj chciałabym.
OdpowiedzUsuńczekam na 6!
:* ;* ;*
Ej, no. 15 był normalnie zakończony, to na poprzednich się bawiłam, grając Ci na nerwach. Swoją drogą, jak na tą Twoją chciwość to się tu z wizytą nie śpieszyłaś :P
UsuńPółcień to talki lepsiejszy kontrahent, więc się w sumie nie dziwię. Padniesz jak się dowiesz więcej o półcieniach ;) A pan z kolorowymi oczkami też Cię jeszcze zadziwi i to nie raz ^w^ A o Wilczej ślicznotce w szepcie można pomyśleć, ale i tak nie pozwoliłabym, by położyła pazury na tym gościu, więc nie wiele Ci to da. ;)
Pozdrawiam :*
chciwosc chciwoscia a paskudne zycie na wilczych nerrwach gra swoje ;/
OdpowiedzUsuńchce padac! chce!
jeeejku, nic nie dadza wilczemu poszalec, a jeny -.- pfff, to jak mnie napadnie to se stworze ff do szeptu i se bede gwałcic wszystko jak leci :D wiec lepiej mnie nie denerwuj! :D
Taaaaaaa, jak to:
-Nie? Nie jeździliście? Musieliście się widywać. A może mieszkacie po sąsiedzku?
-Prawdę mówiąc... My...
jest normalne zakonczenie to ja chyba na psychotropach wyladuje za chwile :D i to Ty oplacisz moja kuracje! :D huehh.
Haha. FF do szeptu. No teraz to pojechałaś po bandzie >.< Cóż, myślę, że mi przebaczysz to, że Wilczy półcień nie weźmie w swoje szpony tego z kolorowymi oczkami, jak się dowiesz, co i jak, ale to jeszcze trochę, więc ciiiiichooo szaaaa.
UsuńNie to nie jest normalne, to jest to poprzednie. Ja mówię o 15, czyli tym tutaj. Jest zapowiedź polowania. Oj, Wilczy, Wilczy. Motasz się >.< W zeznaniach.
I tak się ponownie zareklamuję, nie pogardziłabym, gdybym mogła usłyszeć Twoją opinię o behindzie. Już nie wspominając o tym, że tego nikt nie czyta... Bo ja tam zrobiłam coś ewidentnie po jednym z Twoich pierwszych komentarzy tutaj.
no ja tez mowie o poprzednim, nie o najswiezszym :D przeciez napisalam, ze o poprzednie mi chodzi, a potem pojebalam cyferki, fakt! :D paaaczam na behind! ale musze sobie zmieniacz czasu załatwic, bo ostatnio nawet worda nie mam czasu otworzyc ;( ale ja se ten czas wyczarruje, wyczarruje i bedzie tyle sladow moich lap na behindzie ze nie nadazysz za mna sprzatac! :D takze uwazaj, wilcza opinia powoli nadciaga ;D
UsuńW takim razie czekam, jestem bardzo ciekawa Twojej opinii, a masz co nadrabiać, ja już mam 37 napisane ^^ tylko nie opublikowane jeszcze, więc wiesz.
UsuńA romanse. Nie wyczułaś tego napięcia, jak gadali? Przecież Chichocik kochany złowieszczy wspominał, że się zrobiło między nimi. No teraz nie pamiętam słowa. Spokojnie. Mówiłam, że powinno Ci się spodobać.
i dalej nie wiem gdzie te rrromanse *rozgląda sie*
OdpowiedzUsuń:P