Tablica ogłoszeń

Jeśli za mną tęsknicie, w linkach można znaleźć moje pozostałe blogi. Nowsze i lepsze.

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!




Co mojego autorstwa chcielibyście przeczytać po zakończeniu szeptu?

środa, 11 marca 2015

Szept 2 ~ Dzień, w którym zgrzeszyłam.



Miałam wtedy zaledwie 16 lat. Wydawało mi się, że wiem wszystko, że nic mnie nie przestraszy. Cokolwiek stanęłoby mi na drodze, uciekłoby z podkulonym ogonem. Byłam tego pewna, a jakże nieświadoma prawdy. Zwyczajnie, dziecięco naiwna. Teraz nawet mnie to bawi, kiedy patrzę wstecz i wspominam. Warto dodać, że robię to regularnie, aż po dziś dzień. Wtedy nic nie wskazywało, że wszystko zmieni się tak drastycznie. Chociaż w gdzieś w głębi duszy przeczuwałam te zmiany, może nawet ich oczekiwałam. Wszystko to jednak przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Było już dobrze po północy, a gwiazdy świeciły jasno na nocnym niebie. Rodzice czekali w domu na mój powrót. Odwiedzałam swoją przyjaciółkę- wtedy jeszcze nią była. Zasiedziałam się trochę, zrobiło się późno. Rodzice się niecierpliwili, uciekł mi ostatni autobus, a oni nie mogli przyjechać, bo zepsuł się samochód. Tak, więc musiałam iść pieszo z jednego końca miasta na drugi.
Maszerowałam raźnym krokiem, nie przejmując się niczym. Nie pierwszy raz wracałam do domu po ciemku. Właściwie lubiłam wałęsać się nocą po mieście. Było tak pusto. Tylko ja i muzyka rozbrzmiewająca w słuchawkach. Pogrążona w myślach, zapewne przyziemnych, jak zawsze, szłam do domu. Może, gdyby nie muzyka, zagłuszająca wszystko, spostrzegłabym wcześniej. A może niezależnie od wszystkiego takie było moje przeznaczenie. Nie wiem i nigdy wiedzieć nie będę.
Tak się zatem stało, że niczego nie zauważyłam. Przynajmniej nie na czas. Dopiero, gdy ktoś pchnął mnie na ścianę pobliskiego budynku, z uszu wypadły słuchawki, usłyszałam przeraźliwy śmiech. Wszyscy mnie ostrzegali, by nie chodzić bocznymi uliczkami. Skróty nie zawsze są dobre. Prawie nigdy, ale ja nie słuchałam. Wydawało mi się wtedy, że wiem lepiej, że wszystko zawsze będzie tak, jakbym sobie tego życzyła.
Poczułam bolesne skutki swojej ignorancji, gdy wpadłam na ścianę. Tylko przez ułamek sekundy widziałam postać mężczyzny. Potem nadeszło oszołomienie i gdy wreszcie zorientowałam się, co się dzieje, poczułam coś zimnego na swojej szyi. Nie musiałam się domyślać. To nie było trudne. Zwłaszcza, że w jego oczach widziałam siebie z przystawionym do gardła nożem.
Nie pamiętam już, co wtedy czułam. Na pewno przerażenie, chociaż nie jestem pewna. Nie wiem nawet, czy moje serce wtedy biło. Może zamarło pod wpływem pustego spojrzenia. Gdy wpatrywałam się w swoje odbicie w jego oczach, zdawało mi się, że minęła wieczność. W głowie widziałam całe swoje życie, jak nieprzerwany film. Nie pamiętam, czy tamten człowiek coś do mnie mówił, czy milczał. Wiem tylko, że nie krzyczałam. Nie byłam w stanie wydobyć głosu z gardła. Sparaliżowana strachem, siedziałam na ziemi, oparta o ścianę. Ostre, zimne ostrze przebijało powoli moją skórę. Przeszywający ból, upewnił mnie w sytuacji.
Tamtej ciepłej nocy miałam zginąć. Takie było moje przeznaczenie. Sama przecież kusiłam los, ignorując wszystkie ostrzeżenia. Prychałam tylko z irytacją, gdy ktoś mówił mi o domniemanych atakach na młode dziewczyny. Nigdy w życiu nie przeszłoby mi nawet przez myśl, że będę jedną z nich. To była niezaprzeczalnie moja wina, że tam byłam. Teraz to wiem, ale nie mogę zmienić przeszłości.
Byłam pewna, że zginę. A jednak tak bardzo chciałam żyć. Nie próbowałam walczyć. Z nożem przy gardle niewiele bym zdziałała. Ja modliłam się o cud. Nie wiem do kogo, ani czego się modliłam. Po prostu błagałam o cud. Nie... To nie musiał być nawet cud. Prosiłam o jakikolwiek ratunek. O to bym dostała drugą szansę, bym mogła dalej żyć. Kochałam swoje życie i w tamtej chwili, w obliczu jego straty, gotowa byłam na wszystko. To właśnie tamtej nocy popełniłam grzech, który skazał mnie na potępienie. Wszystko zapoczątkowało moje pragnienie życia.
Usłyszałam w swojej głowie szept. Nie rozumiałam słów. Dopiero po chwili głos stał się wyraźny. Należał do dziewczyny, mniej więcej w moim wieku, może trochę starszej. Spytała mnie, czy chcę żyć. Odpowiedź była oczywista. Nic więcej nie było jej trzeba. Zgodziła się mnie ocalić. W zamian chciała tylko, bym spełniła jej jedno życzenie. Nie wiedziałam jeszcze, czego pragnie. Zgodziłam się bez zastanowienia, ponieważ chciałam żyć.
W chwilę później wszystko ogarnął mrok. Mężczyzna, który przystawiał mi do gardła nóż, zniknął. Nie było nic. To nie trwało długo, gdy siedziałam pogrążona w bezkresnej ciemności. Usłyszałam głuchy krzyk swojego oprawcy. Jakby coś go pożerało, ale nie widziałam. Nie widziałam nic. Miałam jednak świadomość obecności. Coś było tuż obok mnie, właśnie w tej ciemności.
Potem ciemność zmalała do wielkości piłeczki od ping ponga i zniknęła. Nigdzie nie było śladu mężczyzny. Chociaż kawałek ode mnie widziałam kałużę ciemnej cieczy. Nie musiałam sprawdzać, by wiedzieć, czym jest. Przytłoczona całym zajściem wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam dalej. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec.
Nie przyszło mi nawet do głowy, by zadzwonić do rodziców, przyjaciół. Sama nie potrafiłam uwierzyć w to, co się stało, chociaż w głębi duszy wiedziałam. Nie miałam wątpliwości. Bez słowa, nie oglądając się za siebie, szłam do domu. Co właściwie mogłam wtedy powiedzieć? I tak nikt nie uwierzyłby mi, gdybym powiedziała, że mężczyznę pożarł cień i, że została po nim jedynie plama krwi i nóż, którym chciał mnie zabić.
Po powrocie do domu, od razu, poszłam spać. Nie mogłam jednak zasnąć. Wydawało mi się, że słyszę szept, ale nie bałam się go. Dopiero następnego dnia przyszło mi do głowy, że powinnam była zabrać nóż z miejsca zbrodni. Była na nim moja krew. Zaraz obok kałuża krwi mężczyzny, którego nikt już nie odnajdzie. Dlatego nie mówiąc o nikomu o wydarzeniach ostatniej nocy, wróciłam w tamto miejsce.
Wymknęłam się z domu pod pretekstem spaceru. Biegłam ile sił w nogach, by się przekonać, ale nie było już noża, ani kałuży krwi. Wszystko wyglądało normalnie. Jakby nic się nie wydarzyło. Zwątpiłam. Może to był tylko sen? Może wszystko to było jedynie urojeniem? Tak właśnie myślałam, wracając do domu. Wtedy usłyszałam w głowie ten sam głos, co felernej nocy, podczas ataku. Słyszałam głośno i wyraźnie. Albowiem ten głos był dowodem mojego grzechu.

6 komentarzy:

  1. Tylko i ja muzyka <-- obstawiam, ze bez 'i'
    A może niezależnie od wszystkiego, takiego było moje przeznaczenie <--- 'takie'? i chyba bez przecinka.
    Po powrocie do domu, od razu, poszłam spać. <-- nie tez bez przecinkow?

    o w moorde, jest akcja. ale czemu grzech, czemu to, że przyjeła pomoc, czemu to grzech? No ja rozumiem, że tak to przedstawiasz, ale tak mnie to ciekawi czemu az formy grzechu to nabralo, chce wiedziec do kogo nalezy ten glos! O co chodzi... wyobrazilam sobie dokladnie ta scene z odbijaniem sie w oczach... jak w filmie to widzialam. zagladalam raz jedne raz w drugie oczy, błyskal w nich noz! wyrazisty opis. scena kiedy oprawca znika... tu z kolei widzialam ghoula ;D ale po 1 obstawialam ze bedziemy miec do czynienia z jakimis szatanskimi mocami, tu mi sie ghoul zwizualizowal, ja juz nieee wieeem! I mam nadzieje ze sie szybko dowiem o co chodzi!!! Mowilam, ze cierpliwosci nie mam za grosz? i ze spamiarz jestem na potege? bede Cie stalikingowac do upadlego, az sie wkurzysz i napiszesz 3 ^^ chce czytac!!!

    wciąż ten nastroj <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie 'i' mi przeskoczyło nie w to miejsce. Ale niech to, poprawiałam. W sumie tak to jest pewnie, jak się pisze w nocy. Kurde. Ale w nocy najlepiej mi się pisze. Faktycznie się rypłam w tych paru miejscach. Dobrze, że mówisz, zaraz poprawiam. W ostatnim zastosowałam zasadę w trącenia, bo są dwa okoliczniki czasu, więc tu trudno mi stwierdzić, która z nas ma rację.
      No 3 będę pisać dziś w nocy, jak mniemam. Cieszą mnie bardzo Twoje komentarze, bo wnioskuję po nich, że udało mi się to zrobić jak planowałam.
      Bo otóż widzisz, chyba muszę wyjaśnić jedną rzecz. Zastanawiasz się, co będzie dalej. Tak samo jak ja ;) Jest ogólny zamysł, ale sama nie wiem, co właściwie się z tego zrodzi.
      Dlaczego? Bo jak może pamiętasz, wspominałam, że piszę książkę. Pomijając, że utknęłam na ostatnim rozdziale. Jest parę rzeczy, które mi się tam jeszcze nie podobają. Chce tutaj przeforsować to, czego nie potrafię napisać. Chcę zobaczyć, co jestem w stanie jeszcze wymyślić, przeforsować to, czego nie umiem. Dlatego to i dla mnie jest niewiadomą- czym jest ta historia.

      Usuń
    2. Rozumiem ;) Sama czasami piszę "na żywca" bez żadnego konkretnego planu, więc chyba pojmuję o co kaman. Tym bardziej mnie ciekawi, czo też zrodzi Twoja wyobraźnia ;)

      Uroki pisania po nocach, o tak, noc wystawia swoją cenę za natchnienie ;D zwłaszcza, jak się człowiek/wilk wspomaga procentem, oj wiem, ale i tak z takich nocy nie zrezygnuje <3

      Usuń
    3. Ty mi Wilczy powiedz, które okienko to, to, co chciałaś do obserwowania, co wywale resztę :P

      Usuń
  2. Genialne... naprawdę czytałam w napięciu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to w napięciu to czytam wasze komentarze >.< Dla mnie nie ma życia bez pisania, już to wiem. Jak ten syn marnotrawny wracam do blogowania i wgl.

    OdpowiedzUsuń

Kto patrzy, ten widzi