Tablica ogłoszeń

Jeśli za mną tęsknicie, w linkach można znaleźć moje pozostałe blogi. Nowsze i lepsze.

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!




Co mojego autorstwa chcielibyście przeczytać po zakończeniu szeptu?

poniedziałek, 9 marca 2015

Szept 1 ~ Wyznanie grzechu.

To zabawne, gdy stoję, patrząc z boku na swoje życie. Obserwuje jak wszystko się wali, przekręca i rozsypuje. Nie tak miało być. Straciłam kolejny element swojej układanki. Może jeszcze do mnie nie dotarło, a może już się przyzwyczaiłam… Ponieważ w obliczu wielkich zmian, które spadły mi na głowę nagle, z ciężarem 100 kilogramowej cegły, a potem kolejnej i jeszcze jednej, śmieję się. Tak. Ja się naprawdę śmieję, w głos, raźnie i wesoło. Może już do reszty oszalałam? Straciłam wiele. Tak przypuszczam. Z mojego życia odeszło już wiele osób. Niektóre powoli, po cichu, a inne z hukiem. Wszyscy odeszli, a ja im na to pozwoliłam. Czasem po prostu wolę żyć sama, z dala od ludzi, więc odsunęłam ich od siebie i skryłam się za murem. Straciłam rzeczy, których trzymałam się z takim uporem- mniejsza o to, co to było. I mimo tego, a może właśnie z tego powodu, jeszcze bardziej doceniam to, co mam. Nie umiem jednak nazwać tego uczucia… Może to podniecenie? Ekscytacja? Gdy patrzę w przyszłość z lekkim przerażeniem, a jednak uśmiecham się, widząc białą przestrzeń. Kiedyś były tam moje wyobrażenia, potencjalna przyszłość, jaka mnie czeka. Teraz nie ma tam nic. Właściwie, mogę na nowo zacząć tworzyć, jednak nie mam zielonego pojęcia, jak to ma wyglądać. Nie wiem, co mnie czeka, czy się odnajdę w tym nowym, ani jak mogłabym to życie teraz wykreować. Wiem jedno, odnajduję się w tym chaosie. Kawałek, po kawałku, zbieram niegdyś zagubione fragmenty mojej duszy. Nie w spokojnym, dostatnim życiu, lecz w tym chaosie, który niechcący sama stworzyłam. I jestem coraz bardziej kompletna, chociaż zawsze wierzyłam, że gdy spadnie na mnie tyle spraw, nie pozostanie nic innego, jak pójść spać i nigdy się nie obudzić. A jednak okazuje się, że najgorsze jest oczekiwanie na kłopoty, a nie moment ich nadejścia. Popełniłam niewybaczalny grzech, zaprzepaszczając przyszłość. Wygląda na to, że w oczach Boga, silne pragnienie, by żyć, jest największym grzechem. Zatem zgrzeszyłam okrutnie i przyszło mi za to zapłacić samotnością. Kiedy legła w gruzach moja dotychczasowa wiara i przekonania, uczę się żyć. Uczę się wierzyć w nowe rzeczy. To przecież nie koniec, chociaż za pewne czeka mnie wiele łez i cierpienia. To nic, bo tworzę własne życie, moją własną, uniwersalną historię. A może się po prostu przedwcześnie zestarzałam. Bo kiedy patrzę wstecz, na swoje plany, dajmy na to, jeszcze z przed 2 lat, z moich ust znów wydobywa się śmiech. Może bardziej rechot. Jakież ja miałam ogromne plany, jakie ambicje, jaką wiarę we własne możliwości, a jakże wiele chciałam zrobić. Większość z tego okazała się niemożliwa. Niemożliwa? Nie. Okazałam się za słaba. Zabrakło mi wiary i energii. Ale jakkolwiek to brzmi, nie poddałam się jeszcze. Nie, to dopiero początek. Zbieram siły, koryguje plany, by z czasem pokazać swą moc w pełnej okazałości. Nie straciłam wszystkiego, wciąż mam wiele, ale stanowczo mniej, niż kiedyś, a czuję się, jakbym zdobyła bogactwo nie z tej ziemi. Właściwie, lepiej się czuję, wiedząc, że część tych ludzi zniknęła z mojego życia. Jeśli zostawili mnie z taką łatwością, bo było im nie podłodze, bo mogli wybielić się z kłamstw. Niech idą! Nie potrzebuję kogoś takiego… Już się przyzwyczaiłam. Odsunęłam się od ludzi, w cieniu samotności żyje się jakoś łatwiej. Niczym małe dziecko, spakowałam swoje lalki i pluszaki do kartonu. One nie idą na strych, jak pamiątki, które cenię tak bardzo. Stare zabawki idą do pieca. Nie oddam ich komuś innego, gdyś są bezwartościowe. Może nie zupełnie, bo przecież wszystko ma jakąś wartość. Wątpię jednak, by ktoś połasił się o te śmieci. Jak tak o tym myślę, jednak można robić porządek w chaosie. Tak długo, jak to mój chaos, nie mam nic przeciwko. Sama go wykreowałam. Tamtego dnia, gdy zgrzeszyłam, gdy tak bardzo pragnęłam żyć. Chociaż moim przeznaczeniem było zginąć, ja kurczowo trzymałam się życia. Zaprzedałam duszę, by żyć. Nie wiedziałam jednak, że w chaosie też odczuwać można pustkę. Przecież chaos jest pełny, różnorodny i nieprzerwany. W tym momencie czuję tak wiele różnych uczuć i emocji, gubię się wśród nich. W efekcie czuje się pusta. Opuściła mnie cała energia. Wróci, zawsze wraca. Nie straciłam nadziei. Ona umiera ostatnia. Nie lubię jednak czuć się pusta. Nawet największy smutek jest lepszy od pustki. Nawet gdy łzy płyną ciurkiem po policzkach, wiem, że następnego dnia będzie lepiej. Zawsze przychodzi ulga. Jednak, gdy jest się pustym w środku, nie ma nic. Czasem trwa to nawet kilka dni. I wszystko jakby traci swój sens. Życie, uśmiech... Myśli ulotniły się daleko. Nie pozostaje nic innego jak tylko spać. Ale pustka nie daje o sobie zapomnieć. Pustka jest głośna, wszechobecna i wymagająca. Butelka czerwonego wina też nie dała rady wypełnić pustki. Jest przecież bezkresna. Jak mogłam zapomnieć. Wiem... Muszę to po prostu przeforsować. Po kilku dniach, odnajdę brakujący element. Od tamtego dnia jestem bardziej kompletna, niż kiedykolwiek w życiu. Dlatego jutro znowu zacznę żyć, a teraz wspominam. Do tego czasu, muszę trwać. Wegetować. Istnieć, bo pustka w chaosie to marna egzystencja. Ona straciła swój sens. Szuka go rozpaczliwie. Czy kiedyś odnajdzie? Kto wie... Na szczęście jest noc, a noc sprzyja chaosowi. Ponieważ w nocy chaos jest sam, jest absolutnie sobą i nic go nie ogranicza. W nocy budzą się cienie i już nie jestem sama. W dzień jednak, wśród ludzi, którzy widzą, zachować trzeba pozory. Trzeba? Nie trzeba, ale biada temu, który nie stosuje się do zasad. Łatwiej jest nałożyć uśmiech na twarz. Można oszczędzić sobie kłopotów. To nie tak, że nie ma przy mnie nikogo, ale wszyscy są daleko. Mało kto ma wstęp do chaosu. Nie dosięgnie ich mój szept. Od tamtego dnia mój szept słyszą tylko cienie, a ja mogę usłyszeć je. Należę przecież do ich świata. Żyje na granicy światła i mroku. Im starsza jestem, tym trudniej mi się podnieść. Chociaż teoretycznie powinnam być silniejsza. Powinnam była już przywyknąć. Powinnam była się pogodzić z losem. Wybaczyć, a nawet zapomnieć. Coś chyba poszło źle. Nie przywykłam, nigdy pewnie mi się nie uda. Nie pogodziłam się z losem. Jeszcze się nie poddałam. Wciąż walczę z przeciwnościami. Ronię łzy. To dowód na to, że wciąż walczę. Jednak dzisiaj braknie dowodów. Pustka w chaosie nie płacze. Pustka nie posiada łez. Chcę uciec i zacząć od nowa. Nie ucieknę. Nie mogę? Nie chcę? Nie wiem, pustka jest niezdecydowana, pustka jest chaotyczna i egoistyczna. Nie znajdziesz w niej odpowiedzi. Choćby wrzucić do fontanny tysiąc monet. Tutaj nie ma dna. Nie będzie satysfakcji. Chcę usunąć przeszkody z mojej drogi, by iść dalej. Ale to takie trudne. Ile dobrych wspomnieć musiałabym zakopać. Rozpaczliwie się ich trzymam. Spoglądam w przeszłość, nie chcę puścić tego, co było. Przeszłość mnie określa, kreuje. To dzięki niej jestem tym kim jestem. Dlatego tak bardzo jestem przywiązana. Ale bez tego nie ruszę na przód. Czuję się rozdarta, pomiędzy teraz, pomiędzy być i żyć, a tym, co było. Wszystkim, co tak bardzo kochałam. Pokochałam nawet te złe chwile. Dały mi mądrość, którą posiadłam. A wciąż tak mało wiem. Właściwie nie wiem nic. Nie rozumiem świata. Oglądam go z ciekawością i przerażeniem, niczym małe dziecko. Nigdy nie zrozumiem. Chociaż tak bardzo bym chciała. Skazałam się na ten los, bo przecież zgrzeszyłam, pragnąc żyć. Dlatego żyję w cieniu, w ciszy, w samotności. Chociaż nigdy już nie będę całkowicie sama. Od tamtego dnia jestem pełna, moja dusza jest kompletna, chociaż wypełniona cieniem.

7 komentarzy:

  1. Oi, oi! Mogłaś mi na mój Chaos takiego prologa pyknąć. No, ale to nic. Skoro uprzedziłam Cie z założeniem bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, cóż, ja Ci nicku nie wybierałam :D A mnie sie Tris podoba, więc tak Cię będę, rozumiesz, skracać. ;*

    Myslalam ze nie dam rady dzisiaj, bo ciagle sie mnie jakas goraczka trzymie (mam nadzieje ze nie masz za zle jak w komentach posuguje sie czasem [czesto] bardziej barbarzynskim jezykiem jeszcze niz na Drodze, przynajmniej takie mam wrazenie, nie wiem moze sie zapożyczam z gwary albo uprawiam wesole slowotfurstwo, wybacz) bo na pierwszy rzut oka ocenilam, ze grubo bedzie, ale czekaj... zaczełam i nie moglam przestac. Przepraszam, ze to porownam, ale to jest dla mnie w stylu prologu z turn to dust, to znaczy, ten klimat, klimat cholernego niepokoju i dopiero po skojarzeniu sobie tego na wilczy sposob, rozumiem komentarze... nvm! Krw mać, że tak rzeknę, wo. Tyle z mojej elokuźwakwencji się ostało. Boże, miałam wrażenie, jakbym czytała trochę o sobie, co mnie niemal przeraziło! Pojęcia mi drogie, chyba bliskie, pojęcie chaosu zwłaszcza.Chuj, ja w tym widzę poetyckość czy cos, co sie w tej mierze kroi. Nie powiem nic obiektywnie, bo ja UWIELBIAM własnie takie teksty. Znowu skojarzenie z prologogiem, ale ja własnie.... własnie wrzucilaś mnie w ta turn dustową aurę, rozumiesz? a wybiegłam z niej ostatnio i mi się teksnilo, ale nie, jest, czytam szept i moj mozg zaczyna odbierac inne fale, fale chaosu, dosrrraja sie i kurwa jestem na swoim miejscu, rozumiesz? :D Nie czytalas nigdy moich komentarzy, no nic, bedziesz sie musiala przyzwyczaic, lepiej nie bedzie, zapewniam. No faken wilcze uczucia ciezko w logiczne ubrac dobrze skrojone slowa, jak ja mam ochote otworzyc okno i wyc, myslac o szepcie cieni, jak wolisz ten sposob, moge Ci pojsc na reke :D dzizys, wiem, ja jestem swiadoma, ze pierdole jak potluczona, ale to tylko o tym swiadczy ze mnie zestrzelilas i nie musze sie wysilac na komentarz tylko mam klawiaturopotok! istny! dam glowe, ze jak nauczysz sie ogarniac moje komenty to bedziesz Droge lepiej pojmowac niz ja sama :D o, zatrzymalam sie, o juz wiem. Dla mnie najlepsze:

    Tak długo, jak to mój chaos, nie mam nic przeciwko. Sama go wykreowałam.

    <3 Z kategorii "ide sie dziarac". TAK. TAKTAKTAK. Po prostu TAK. No pif-paf, masz wilczego trupa na szeptach, idz sie wytlumaczyc na arrancara dlaczego nie bedzie cd.

    Ym, zaciekawia ten grzech. Wtf? Te trzymanie sie zycia. Hm. Pakt. Hmmm. No oczywiscie ze moja wyobraznia gna do przodu, ale pozowolisz, ze tym Cie juz nie zaspamuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z techniczej strony jeszcze slowa dwa, choc czy ja wiem (nie wiem) czy to jest istone, ale troszke brakuje akapitow. To chyba kwestia preferencji. Wole troche swiatla, nie sam lity tekst. Wydaje mi sie, ze jakby za duzo przecinkow, ale akurat w tej sprawie jak i w nastepnej, ktorej dotkne, zadnym autorytetem nie jestem i nie bede :D moze jestem ciut lepsza od kirasia w interpunkcji, ale no, slowo 'ciut' stanowi tu klucz ;D i jeszcze, ale to nawet nie jest moja opinia i ja sama tego sie ucze. Zeby... ze sie tak posluze obrazowym jak cholera przykladem - wyzymac tekst jak gąbke. Akurat ja bym zostawiła jak jest, bo to jest tak absolutnie mój klimat, ze kazde zdanie pieszcze wzrokiem zanim je pozre, a jednak wiem, ze ktos z "super literackich ekspertow" moglby rzec, ze mozna z tego wycisnac jakby kwintesencje, skondensować. Ja nie wiem, czy takie zabiegi sa zawsze skuteczne. Ja sie staram czasami cos takiego robic, ale czeso mi tych slow tam fizycznie brakuje.Czasem jak sie czytam mam tez wrazenie ze powinnam cos wyżąć i u Cb miałam przez mgnienie oka taką wizję, dlatego o tym wspominam, ale w miare czytania zrobilam w gowie ctr z i NIE. Ja chce każde słowo, kazde zdanie, bo takie zdania i słowa kocham. KROPKA, GRAN REY CERO i GETSUGA TENSHOU. Matko! Porwałaś mnie, Tris, bestio, porwałaś. Jestem twoja, nie mam wyjścia, faken. Wiem, że druga cześć jest w podobnym, mym ulubionym klimacie, wiec ostrze sobie zabki i znowu poleci wilcza wiazanka, juz bez strony formalno-techniczno-urzedowej, tylko czysty surrealistyczny absurdlany wilczy bełkot, mam nadzieje, ze sie nie mozesz doczekac! :D
    wracam jutro (dzisiaj tylko pozniej).

    OdpowiedzUsuń
  4. nie te obserwowaneee *placz* te drugie, te z na blogspota nie gooooooogle! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to Ty mnie martwisz, Wilczy! A tak się zawsze staram, żeby nic niczego nie przypominało. Eh... To pewnie dlatego, że Ty mi narobiłaś ochoty na pisanie czegoś w takim klimacie. I fakt, trochę się gubiłam, przynajmniej w 1 komentarzu, bo nie byłam pewna, czy to pochwała, czy zostałam zbesztana ;) A ja wiesz, rozdział pisałam mając zły humor. Ale bez obaw potem ten początek taki walnięty. (uwaga spiler) potem będzie lepiej.
      Nad obserwowanymi pracuje... Zawsze używałam blog.onet.pl, więc blogspot jest mi wciąż trochę obcy.

      Usuń
    2. Ym, watpie czy komus poza mna by sie skojarzylo. A i moje skojarzenie nie jest ostre, lecz na zasadzie wlasnie - czytam i moja fale mozgowe przestrajaja sie na ta czestotliwosc co wtedy gdy pisalam se prologa! Ale nastrój, mam podobny nastrój. I tez w zasadzie nie pisalam tego bedac szczesliwym czlowiekiem, wiec... Może o to chodzi? Jestem dosc empatycznym stworzeniem, moze po prostu odbieram te emocje ;) A to chyba dobrze, ze pisanie potrafi w czlowieku je wzbudzic! I to nie tylkoo musnąć, ale wziasc w łape, wymietolic i wypuscic! A niby szept, a mialo byc delikatnie ;D
      takze widzisz, moze bede stawiac ptaszki i krzyzyki po tych moich krzywych metaforach, zebys wiedziala czy pozytyw czy negatyw ;D nie, wierze w Cb dasz rade mnie rozgryzc! Ogolnie, jesli nie rozumiesz czego cos co pisze, to dobrze, to znaczy ze jestem zbyt podekscytowana, zeby zastanawiac sie nad logiką wypowiedzi. Na skale jeszcze wieksza niz zazwyczaj. ;D

      Usuń
  5. Muszę przyznać, że jestem zszokowana. To jest tak wciągające, że nie można oderwać oczu i chce się pochłaniać słowo po słowie. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń

Kto patrzy, ten widzi